Przez nasze wspaniałe deszczowe dni, budowa naszego garażu się wydłuża. Nagle z tygodnia zrobiło się dwa, ale najważniejsze, że normy jakościowe są zachowane 😉 W następnym tygodniu panowie budowlańcy będą zalewać strop nad kotłownią i zaczną w końcu ganek. Koszt budowy garażu o wymiarach 6x8m według wcześniej zamieszczonego projektu (do poziomu od którego zaczynają się skosy) to 2500 PLN (robocizna) + materiał.
WB-3394 Garaż
WB-3394 Wjazd do garażu
WB-3394 plus garaż
Garaż WB-3394
Wykorzystałem trochę pianki poliuteranowej i załatałem denerwujące mnie od jakiegoś czasu luki pomiędzy dachem a ścianami budynku. Jak się sam szybko domyśliłem, szczeliny te nie będą wypełniane podczas ocieplania dachu, więc warto chyba zadbać samemu o takie rzeczy. Poza tym zacząłem się mocno zastanawiać nad ocieplaniem pianką całego dachu. Koszt większy od tradycyjnego ocieplania watą, ale efektywność większa o blisko 30-40%. Inwestycja która może się dość szybko zwrócić. Warte uwagi i zastanowienia.
WB-3394 Uszczelnianie pianką
Poza tym przy większych ulewach zauważyliśmy przeciekanie dachu w okolicy komina i zastanawiam się nad jego uszczelnieniem w podobny sposób jak w szczelinach międzydachowych.
Zaczęło się. Niczym deja vu znów na działce pojawiły się bloczki, beton komórkowy, cegła i tony cementu. Nasz glazurnik, fachman od wszystkiego zajął się budową garażu i choć nie obyło się bez komplikacji (prawie zapomniał o oknie, filarach wspierających i nie rozumie przestrzennych schematów budynku :P), to jak na razie całkiem nieźle to wychodzi. Oczywiście zamówiłem więcej bloczków według zaleceń naszego fachowca czyli pana Mieczysława 😉 a on i tak postanowił robić szalunek, żeby wyrównać spartoloną robotę naszych gości od fundamentów. A czemu spartoloną ? Goście którzy robili nam fundament, to ci sami panowie którzy robili nam tynki (o jakości usług wspominałem we wcześniejszych wpisach) i tu również popisali się przebłyskami inteligencji robiąc fundament zgodnie z poziomem gruntu, który jest na spadku. Dzięki temu nasz fundament jest z jednej strony niższy o wysokość bloczka, co teraz kolejny fachowiec musi wyrównać.
Pamiętajcie o tym czego my nauczyliśmy się przede wszystkim – Błąd jednego fachowca to dodatkowy koszt pracy u kolejnego – Kiedy nasi fachowcy wylali nierówno schody, kolejny skasował 100 PLN za skuwanie nierównych stopni.
WB-3394 Szary gres na schodach – skuwanie
Prace trwają. Musieliśmy trochę opuścić się z bloczkami, ponieważ wjazd do garażu byłby na wysokości 0.5 metra, co z perspektywą budowania stromego podjazdu nie wydało się nam dobrym pomysłem.
Szalunki pod garaż
Pierwsza ścianka
W sumie i tak w planach mamy podjazd z kostki brukowej, więc delikatny spadek gruntu jest jak najbardziej wskazany, dochodzi przecież podsypka i sama kostka.
Dziś wpadliśmy z żoną na pomysł, aby poszerzyć bramy wjazdowe z 225cm do 250cm, daje to dodatkowe 12cm na wypadek gdyby było ciężko trafić do wjazdu po ciemku 😉 Przez to rozwiązanie regały zaplanowane na ściance działowej będą musiały być przeniesione na ścianę domu. Trudno, co robić 😀 Poniżej schemacik garażu z kotłownią.
WB-3394 rzut garażu
Powolutku coraz wyżej wznosi się nasz garaż 🙂
Ścianki boczne garażu
I coraz mniej zieleni 🙁
Boczna ścianka
Komin
I to tyle, za jakieś 2 tygodnie garaż powinien być skończony.
Planowo w poniedziałek kończymy już kafelkowanie, ale wciąż przeraża nas wszechobecny kurz. Kafelki i gres przy cięciu strasznie się pylą, więc warto zabezpieczyć rzeczy w pobliżu takie jak wanny akrylowe itp. które mają dość delikatną powierzchnię na zarysowania. Obydwie łazienki są już gotowe, trzeba przyznać że nasz glazurnik wykonał kawał dobrej roboty, wyrównując trochę klejem nasze „proste ściany”. Właśnie teraz wychodzą wszystkie błędy naszych tynkarzy, którzy zatynkowali nam w sumie 4 gniazdka, oraz ludzi od wylewek i ich 20 letnie „doświadczenie” w podłogach trzymających poziom. Podsumowałbym to tak: mamy zdjęcia wszystkich instalacji elektrycznych, specjalnie zaopatrzyłem się w 2 wykrywacze przewodów, a i tak musiałem stawać na głowie aby odszukać wszystkie zatynkowane gniazdka i rurę PCV. Dzięki temu odkryłem kilka pożytecznych metod odnajdywania gniazdek przy grubych tynkach cementowo-wapiennych:
– moczenie ścian (Często po zwilżeniu ściany wodą, przez tynk przebijają cienie puszek i gniazdek – tylko przed malowaniem !) – moczenie i wyszukiwanie pęknięć podtynkowych (Po zwilżeniu tynków, widać ich spękania. Bardzo często spękania występują w miejscu gdzie biegną przewody, można tak trafić do puszek i gniazdek) – moczenie i wykrywanie przewodzenia (Po zwilżeniu tynków i dotknięciu urządzeniem pomiarowym takim jak Phazer 777, sygnał jest wyraźnie większy) należy uważać aby nie przesadzić z wilgocią i nie zrobić zwarcia 😉
Szukanie gniazdek
Metody powstały w celu wykrycia dwóch gniazdek, w których wykrywacze nie dawały sobie rady. Puszki rozdzielające potrafiły być oddalone o 10 centymetrów od gniazdek w pionie, przez co trafienie po przewodzie było raczej niemożliwe. Dzięki temu odnalazłem gniazdka pod prawie 3cm warstwą tynku. Dla tych którzy wierzą w magiczne 5cm na którą to odległość ma wykrywać Phazer 777 pod tynkami, informuję, że producent miał chyba na myśli tynki gipsowe. Przy strukturze cementowo wapiennej 3cm warstwa jest już wystarczająca do stłumienia przewodów pod prądem i zaczyna się rzeźbienie. Prosty test można przeprowadzić zakrywając gniazdko płytką ceramiczną i spróbować je wykryć, głupie 6mm płytki izoluje skutecznie sygnał.
Nic nie przebije jednak panów od wylewek. Byli na tyle niepoważni żeby zalać nam rurę odpływową od wanny (!) Myślałem że wyjdę z siebie kiedy to odkryłem przeglądając zdjęcia instalacji odpływowych. Później sprawdziłem wszystkie inne instalacje na wszelki wypadek, żeby się nie okazało że nie mam odpływu do pralki na przykład 🙂 Odkrycie rury PCV graniczy z cudem, ponieważ nie wykryje jej wykrywacz metalu. Jedyna droga to umieszczenie w niej przez inny wlot jakiegoś wskaźnika. Ja na szczęście nie musiałem odwoływać się do takich metod, ponieważ według fotografii odpływ był dokładnie pod zaworem z wodą. Wykucie go poszło dość szybko. Kiedy opieprzałem szefa ekipy od wylewek, dostałem ostrą reprymendę na temat zabezpieczania rur gazetami i wyprowadzania rur powyżej poziomu podłogi. Sprawdziłem więc poziom moich zabezpieczeń na starych zdjęciach, żeby mieć pewność – folia zabezpieczająca i wlot były powyżej poziomu podłogi, ktoś musiał więc folię usunąć. Zagadką jest kto to zrobił, ale biorąc pod uwagę fakt że tynkarze, ludzie od wylewek i hydraulik są z wzajemnego polecenia, mogę się tylko domyślać że to nie przypadek. Na wszelki wypadek zakończyliśmy tą podejrzaną linię ludzi z polecenia i jak na razie (odpukać) jest cacy.
No cóż, kiedy emocje opadły okazuje się, że kafelki i gres już schną i już tylko kilka dni dzieli nas od końca prac związanych z glazurą i gresem. Zdjęcia nie oddają niestety wrażeń w na żywo, a wszechobecny pył skutecznie pokrywa podłogi, ale i tak wygląda to całkiem ładnie.
WB-3394 Kafelki w łazience na dole
Kiedy dojdzie biała armatura, będzie co podziwiać 😉
Łazienka, niebieska glazura
WB-3394 Łazienka na górze
WB-3394 Łazienka na górze
Glazura – Cordoba beżowa
WB-3394 schody – szary gres Onyx
I na koniec trochę fotek naszego psiaka ze schroniska. Odkryliśmy ostatnio, że został wytresowany do przynoszenia gazet i ochrony domostwa przed intruzami z zewnątrz 😉 Poza tym w ciągu dwóch dni nauczył się prosić o jedzenie, proste „siad i podaj łapę” wystarczy żeby dostał papu 😉
Powolutku, chociaż na zwiększonych obrotach zaczęliśmy robić wykończenia w naszym mieszkanku. Chociaż nie ma jeszcze parapetów (co pewnie już niebawem nastąpi) to czas najwyższy było zrobić podłogi i glazurę. Generalnie to trzeba by już malować, ocieplać i zrobić jeszcze wiele innych rzeczy, ale glazura i ogrzewanie powinny się pojawić w pierwszej kolejności. Oczywiście mieliśmy bardzo ambitne plany co do glazury i terakoty, ale ceny i życie nieco to zweryfikowało. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na klasykę z eleganckimi akcentami, jak również na dobrą cenę i świetne właściwości mechaniczne. Efekt. Białe kafelki w kuchni z pięknym beżowym zdobieniem i beżową fugą elastyczną, oraz szary gres techniczny, o podkreślającym jego mocny charakter czarnym fugowaniu. Gres techniczny to materiał strasznie twardy i glazurnicy za nim nie przepadają 🙂 natomiast spadł mi w bagażniku i żadna płytka nie ma nawet ryski. Gres jest o takiej samej grubości jak płytki ceramiczne, ale jego właściwości mechaniczne są w sam raz na kłótnie z rozbijaniem talerzy 😉
Do łazienki poszły niebieskie kafelki, ponieważ łazienka na dole jest dość ciasna i kolorystycznie chciałem ją trochę ochłodzić. Kafelki podkreśli białą fuga i równie śnieżna armatura. Wszystko powinno doskonale z sobą kontrastować.
Niebieska Cykada
Niebieska Cykada – łazienka WB-3394
Mieliśmy problem z dopasowaniem paneli podłogowych do szarego gresu, jednak ostatecznie znalazłem szare panele imitujące drewnianą podłogę które okazały się strzałem w dziesiątkę i pomimo różnicy kolorów (z przewagą jasno szarego w panelach) dogadują się z sobą świetnie. A tak mniej więcej będzie to wszystko wyglądać :
Kafelki i gres WB-3394
Mycie gresu po fudze
Nasi glazurnicy podchodzili z gresem pod tynki, co jest dosyć częstą praktyką, a na pytanie co teraz tymi szczelinami będzie ? Odpowiadają, że oni nie są od ścian. Warto więc od razu zastanowić się nad cokołami, bo jak twierdzą nasi fachowcy teraz już na nie za późno. Co nam pozostaje ? Listwa maskująca, albo szpachla, uzupełnianie ubytków i malowanie. Warto też upewniać się za co fachowcy liczą sobie extra, czyli rogi, skuwanie nierówności, itp. Poza tym warto uzgodnić z nimi takie kwestie jak wyrównywanie krzywizn ścian kafelkami, bo podobno niektórzy glazurnicy nakładają równą warstwę kleju i idą zgodnie z krzywizną ściany, lub podłogi (!). Jeśli traficie na takich specjalistów od razu im podziękujcie.
Szczeliny pomiędzy gresem a tynkami
Chwilowo glazura i gres nie pokazały swojej pełnej klasy, ale finalnie podkreślą ją meble i odpowiednie oświetlenie, co powinno być trochę zbliżone do tej kuchni :
Roboty trochę nabrały tempa, Zuza wcisnęła budowlańców we wszelkie możliwe terminy, efektem czego mamy już otynkowany dom 😉 Oczywiście było mi to trochę nie na rękę, bo miałem poprowadzić jeszcze kabel telefoniczny, sieciowy i może coś do głośników, ale niestety udało mi się tylko wyprowadzić przewody z gabinetu i kuchni do wiatrołapu, gdzie dzień po pierwszej obrzutce tynku montowałem jeszcze skrzynkę rozdzielającą. Grunt że coś mi się udało zrobić. Ekipa od tynków poradziła sobie całkiem szybko, chociaż nie obyło się bez niespodzianek. Dowiedzieliśmy się, że tynkarze liczą sobie od metrów bieżących, a więc wszystkie drzwi i okna wchodzą w ilość metrów. Najpierw ekipa popsuła mi puszkę, później ją zatynkowała. Panowie zapomnieli o tym że nie będzie w holu jednych drzwi, więc nie zrobili rogów, a na koniec wyszło nam 16 metrów kwadratowych więcej niż obliczyłem i do dziś nie wiem skąd one się wzięły ? Anyway, tynki są, schną i nasz dom zaczął przypominać dom 😉
WB-3394 Tynki – Salon
WB-3394 Tynki – Gabinet
WB-3394 Tynki – Wiatrołap
Przy okazji wyrównałem wszystkie pagórki powstałe w wyniku kopania fundamentów pod garaż 🙂
Wylewki na parterze gotowe. Przyjechała ekipa, uwinęli się w ciągu 4 godzin robiąc wylewki mixokretem. Piętro niestety za tydzień, ponieważ nie uprzątnęliśmy góry z desek i nie kupiliśmy styropianu, więc fachowcy stwierdzili że nie są od znoszenia desek i robią tylko dół 😉 Cóż, przyjadą za tydzień, kochają nas a my ich, więc ciężko się rozstać. Tak czy inaczej, wylewki są całkiem cacy, dziś zaczęliśmy podlewać dół według zaleceń naszych fachowców, a podłoga chłonie wodę strasznie 😉 Wzięliśmy z sobą teściową i naszego Fuksa, którego adoptowaliśmy z Azylu pod psim Aniołem. Fuks się trochę wybiegał, ale generalnie to leniwa bestia więc większość czasu wylegiwał się w najczystszych miejscach, pewnie po to aby skutecznie ubrudzić mi spodnie i tylne siedzenia w samochodzie 😀 Posprzątaliśmy górę, wrzuciliśmy tonę desek na strych, wynieśliśmy tonę gruzu po hydraulice i kurzu niewiadomego pochodzenia (?) Posłużyły nam skutecznie do podniesienia gruntu obok fundamentów. W wolnej chwili trzeba będzie podsypać podmurówki i zacząć w końcu coś siać. Anyway, coraz bliżej końca.
Po wylewkach przyszedł czas na rozprowadzenie wody po mieszkaniu. Instalację robił nam pan Stanisław Kurowski z zespołem, co w sumie zajęło mu około 5 dni. Urządzenie wzbiorcze znajduje się na strychu, jedna rozdzielnia pod schodami, druga przy wejściu do łazienki na piętrze. W sumie wyszło nam 10 punktów w których będą kaloryfery. Pan Stasiu wymienił nam też rurę odpływową z piętra, bo jak słusznie zauważył jest za wąska do pralki, prysznica i zlewu, przez co woda może wolno spływać. Dodatkowo wykorzystaliśmy dobry moment na doprowadzenie powietrza do kominka z zewnątrz i zamontowaliśmy rurę PCV. Kolejny etap budowy mamy już za nami.
W końcu po małych perturbacjach z ekipami udało się nam zebrać zespół i zrobić najważniejsze na chwilę obecną wylewki i fundamenty pod garaż. Wszystko oczywiście na ostatnią chwilę, ponieważ od 23 do 28 czerwca mieliśmy z Zuzą zaplanowany wjazd do Paryża. W trakcie samych prac budowlanych okazało się, że facet który doprowadzał nam wodę przerwał przewody w ziemi i nie można było korzystać z dużej betoniarki. Na szczęście mała betoniarka nie zawiodła i panowie w ciągu 3 dni ogarnęli temat wylewek i fundamentów. Poniżej efekty:
Fundamenty pod garaż WB-3394
Fundamenty pod garaż WB-3394
Fundamenty pod garaż WB-3394
Fundamenty pod garaż WB-3394
Wylewki WB-3394
Wylewki WB-3394
Wylewki WB-3394
Wylewki WB-3394
Wylewki WB-3394
Wylewki WB-3394
Jak widać popełniliśmy mały błąd, a mianowicie dołączyliśmy fundamenty do tych istniejących po bokach, przez co nie zamknęliśmy pełnego obwodu fundamentów. Ma to wpływ podczas osiadania garażu kiedy poziom garażu i domu będzie się zmieniać. Dom stał już przez zimę, natomiast garaż jest świeży, przez co mogą pojawić się pęknięcia kiedy poziomy nie będą równe. Bądźmy jednak dobrej myśli, najważniejsze już za nami.
Po długich rozważaniach zdecydowaliśmy się na dobudowanie garażu i ganku. Niestety w chwili kiedy zdecydowaliśmy się na garaż stwierdziliśmy, że możemy wykorzystać część garażu na zrobienie kotłowni i wstawienie tam pieca, więc sprawa się nieco skomplikowała. Po części rozwiązało to sprawę ogrzewania, które ograniczało się tylko do kominka z płaszczem wodnym na pellet i termy elektrycznej. Niestety nie mamy w okolicy gazu, ani ciepłej wody, więc o sprawy ogrzewania i ciepłej wody musimy zadbać sami, dlatego też kotłownia w garażu powinna rozwiązać część naszych problemów.
Prawo nakazuje oddzielenie kotłowni od garażu, więc konieczne będzie postawienie ścianki. Z moich wstępnych szkiców (patrz. foto wyżej) wynika, że pomieścimy tam również opał. Miejmy nadzieję że prawo nie będzie temu przeciwne i architekt nie popuka się w głowę. Musimy do tego doliczyć jeszcze jakieś okno, bramy garażowe i drzwi.
Ganek też nie jest wcale prostą sprawą jeśli weźmiemy pod uwagę otwieranie drzwi na zewnątrz i swobodne przechodzenie przez ganek. Wygląda na to, że 2 metry długości ganka to wcale nie tak dużo, jeśli drzwi zajmują 90 cm a chcemy swobodnie ściągnąć buty. Jeśli dorzucimy do tego jeszcze szafę i jakiś regalik na buty, wychodzi nam już 6m2. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze chodnik, ponieważ nasz ganek jest na spadku gruntu, oraz okno żeby ganek nie wyglądał jak bunkier.
Koszty, koszty, koszty …
Za to spójrzmy na pozytywy. W końcu będę mieć swoją narzędziownię 🙂
Oficjalnie w naszym gniazdku mamy już wodę miejską i oświetlenie. Kosztowało nas to sporo grosza, ale kolejny etap za nami … no może nie do końca za nami. Niestety na skutek nieprzewidzianych okoliczności człowiek który podłączał wodę założył nam dwa liczniki ! We wstępnych ustaleniach woda miała mieć początek w dużym domku i być rozdzielona do małego, niestety została rozdzielona już wcześniej i zostały założone dwa liczniki. To długa historia. Docelowo do końca roku nasz fachowiec ma to poprawić. Miejmy nadzieję, że zima nie popsuje mu planów, bo nie otrzyma reszty gotówki 🙂
Wodomierz
Po podłączeniu prądu przez elektrownię zamontowałem już kilka żarówek (w czym dzielnie pomagał mi Fero będąc na kacu po wieczornym grillowaniu ).
Salon
Poddasze
Na koniec okazało się, że górka gliny z którą walczyłem przez trzy tygodnie, a właściwie jej resztki, zostały do końca rozkopane podczas instalacji wody. Tak więc zaoszczędziło nam to trochę pracy i teren naszego przyszłego ogródka został trochę bardziej wyrównany. Niestety jak to zwykle bywa ucierpiały na tym porzeczki, które Agnieszka od wielu lat pielęgnowała. Cóż … potrzeba wyższa 😛