Wszystko po kolei 😉 Odwlekane układanie gresu na schodach i korytarzu czas kończyć.
Tym razem do sprawy podeszliśmy bardziej profesjonalnie niż ostatnio, a więc kupiliśmy po 1 sztuce tych kafli które nam się podobały i sprawdzaliśmy je w normalnym oświetleniu w naszych wnętrzach. Oczywiście wszystkie które podobały się nam w marketach budowlanych (Praktiker, Leroy, OBI, Castorama) na miejscu wyglądały delikatnie mówiąc z dupy … poza jednym. Gres Arizona to prawie dokładnie taki odcień i faktura jak nasze drzwi wewnętrzne.
Zaczęło się wszystko od tego, że szukaliśmy imitacji drewna na schody. Po uzyskanych efektach dokupiliśmy jeszcze na korytarz 😉
Kilka małych porad wujka.
Najpierw układamy gres na podłodze razem z dystansami i dokładnie mierzymy przy przycinaniu. Dopiero potem układamy, ale w ciągłej gotowości do ewentualnego przycięcia. Już kolejny raz zdarza mi się, że z 2 milimetrów różnicy na metrze nie można gdzieś wcisnąć krzyżyków dystansowych.
Kolejna rzecz to packa z grzebieniem.
Jeśli podłoga jest równa, w zasadzie nie ma co poprawiać w nierówności kleju. Jeśli nie jest, to może być problem, więc przygotujcie się na dociskanie i przecieranie kleju ze spoin.
Osobiście wkurza mnie młotek gumowy. Korzystam z niego sporadycznie i wolę dociskać rękoma.
Planujcie sobie drogę wyjścia 😉 Przy korytarzu musiałem prawie zrobić szpagat żeby położyć niektóre płytki i wyjść z domu ;D
Tyle porad, reszta wyjdzie w praniu. A to efekty.
Na zdjęciu poniżej widać dodatkowo żyrandol mojego pomysłu 😉 Niewielkim kosztem wykonania (3-oczka halogenowe, 1-deska wenge, otwornica, wiertarka i uchwyty) powstało fajne oświetlenie w przedpokoju. Nie jest ono bardzo wydajne przy tych ledowych żarówkach, ale to korytarz który nie wymaga jasnego światła, tylko oszczędnego 😉 W tym wypadku w sumie 3 Waty.
Za tydzień cokoły i fugowanie.